Obserwatorzy

sobota, 3 marca 2012

Głos wiosny?

  Ostatnio mam zły humor. Obiecałam, że nie będzie na moim blogu miejsca dla polityki. I nie będzie! Oprócz tego razu, kiedy to ubolewam nad losem swojego ukochanego kraju. To, co wydarzyło się kilka dni temu na Białorusi, wdeptało w brud wszelkie nadziei na poprawę stosunków, a co za tym idzie, ułatwienia relacji pomiędzy tą a tamtą stronami granicy. Boję się, bo tam się urodziłam i mieszkałam 38 lat. Tam zostały moje korzenie. Tam żyje naród, który tyle na przeciągu historii wycierpiał. I cierpi nadal. Nie chcę, jak pewnie pomyślicie, winić we wszystkim Łukaszenka. Wbrew temu, co tu piszą i mówią, on nie był dyktatorem z powołania. Po prostu w tej sytuacji, jaka panowała pod czas jego pierwszych wyborów, inaczej nie można było. Nie czuliśmy żadnego nacisku nad sobą, a tym bardziej dyktatorskich zachodów. Była odrobina dyscypliny (za mało, jak wtedy myśleliśmy) i chęć ulepszenia życia. Niestety, miał facet dobre intencję, tylko nie poradził sobie z ich realizacją. Chciał, by maleńki agrarny (rolniczy) kraj, który oprócz nawozów potasowych, torfu i odrobiny węgla brunatnego nie ma żadnych zasobów, żeby ten kraj został niezależnym, samodzielnym, wolnym. Taki strategiczny punkt, jakim jest Białoruś, przyciąga do siebie uwagę całego szeregu "silnych tego światu". Pole odwiecznej walki Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. Każdy chce postawić tam stopę, rozebrać na części zapasowe dla siebie. Nie chwalę ani oskarżam "dyktatora". Sytuacja po prostu go przerosła. Myślę, że tym, co teraz się stało, on wbił ostatni gwoźdź do trumny swojej władzy. Szkoda, bo zapłacą za to, jak zawsze, ci sami najsłabsi...

   To tyle...

   A teraz o przyjemnym. Zaczęło się wielkie sianie. To dla mnie zawsze ważny moment, bo czuję się, jak by odradzały się we mnie jakieś odwieczne siły, korzenie których sięgają takich odległych czasów, że nawet era pogaństwa przy nich zdaje się niemowlęciem. Czasów, kiedy człowiek był taką samą częścią przyrody, jak drzewo, zwierze, lub kamień. Kiedy nie było podziału na "duszę" i "nie dusze". Wszystko toczyło się po ustawionym raz i na zawsze torze wiecznego bycia. Dotykam ziemi i czuję oddech tych czasów. Sieję ziarenko i czuję się częścią tego oddechu. Świruję, co? Walnięta, z jakiej strony nie popatrz :) Tak czy inaczej, ale przedwczoraj na moim parapecie  zagościły już skrzyneczki z pomidorami i papryką. Co roku wysiewałam ich jeszcze w styczniu. Ale póki doczekiwałyśmy się ciepłej pory, to sadzonki przerastały, wyciągały się i mało nie ginęły. Więc postanowiłam w tym roku troczę tę sprawę opóźnić. Niech lepiej moja rozsada będzie mniejsza, ale mocniejsza. Według wszystkich przepowiedni ludowych wiosna ma być późna. "Jak na Gromnicy (15 lutego) kogut spod dachu napije się wodzicy, to na Juria (Jerzego, początek maja) wół na łące naje się trawicy. Niestety, na Gromnicy był mróz. Ale pożyjemy - zobaczymy. Teraz już tak jest wszystko pomieszane, jak na ziemi, tak i w niebie, że nawet wiekowe przepowiedni czasem się mylą. Mniej o to, cud już się dzieje:

   Zasiane nasionka podlewam mocno ciepłym, prawie gorącym, ciemno fioletowym roztworem fioletu (masło maślane :)) Pakuje do woreczków przezroczystych i nie ruszam, póki rozsada nie zacznie dotykać folii. Wtedy ją zdejmuję  i dalej - jak zwykłe rośliny w doniczkach. Gorący fiolet dezynfekuje ziemie i nasionka, ciepło potęguje kiełkowanie, folia zapobiega wyparowaniu wilgoci i utrzymuje temperaturę. Takie mini szklarenki. Bardzo skuteczne.
   Żeby tak przedłużyć sielankowy nastrój... Zrobiłam serek. Przywożą mi ze wsi mleko i czasem trochę zostaje. Jak moja córcia była malutka, w przychodni dziecięcej nauczyli mnie robić delikatny serek. Do słodkiego mleka wlać dwie-trzy łyżki kwaśnego (albo kwaśnej śmietany, jogurtu), dobrze wymieszać i postawić do większego garnka z gorącą wodą. Niech postoi tak na małym ogniu, póki nie zacznie zbierać się twarożek. Odcedzić na kilku warstwach gazy, lub płótnie. Można od razu jeść: będzie miękki i delikatny. Można pozostawić przez noc, na przykład, w tym płótnie, podwieszone nad misą. Wtedy z rana dostanie się zwarty kawałek twardego białego serka, który można będzie kroić nożem.

   Radzę nie wylewać serwatki. Jest doskonała do przyrządzania pysznych racuszków.



RACUSZKI NA SERWATCE

Na 1/2 litra serwatki 
2 jajka,
 płaska łyżeczka sody lub proszku do pieczenie (ale lepiej sody), 
szczypta soli, 
cukier do smaku,
mąki tyle, by wyszło ciasto o konsystencji gęstej śmietany.

Piec na oleju do zarumienienia.

   Ze świeżym twarożkiem i domowym dżemikiem - śniadanko - niebo w gębie!
 
   No i żeby nie było, że nic nie tworzę robótkowo, kolejne przestępstwo:

   Tym razem moje ulubione materiały: turkus i srebro.
   W komentarzach pod poprzednim postem napisaliście mi dużo miłych ciepłych słów. Dziękuję Wam za to bardzo. Chcę tylko Was zapewnić, że moje marudzenie o niechlujnym wykonaniu wcale nie jest udawane, i nie wykazuję go w celu wywołania Waszych pochwał. :) Ja na prawdę liczę, że mój sutasz jest krzywy i do perfekcji jemu jeszcze daleeeeka droga. Nawet nie jestem pewna, czy on ją pokona :( Popatrzcie same:

   A teraz zajrzyjcie do Anety , Enchantee , Diavony , Pinky lub Kleo i wtedy zrozumiecie, co mam na myśli. Coś ja robię nie tak. Chodzi mi o technikę wykonania. Dlaczego pomimo wszelakich starań wychodzi mi tak nierówno? A do tego jeszcze po ukłute do krwi palce i zgięta w barani róg igła :(
   Czy u Was też tak bywa, czy to tylko ja taka zdolna jestem? :::(  Dobra, się naskarżyłam. Nie ma co, i tak jutro za kolejne się wezmę.

   Kochani, bardzo dużo ostatnio zajrzało do mnie nowych osób, dużo przybyło obserwatorów. Jestem niezmiernie Wam wszystkim wdzięczna, bo jesteście wodą na koło mojego młyna twórczego :D Wy powodujecie, że staram się więcej zrobić, i zrobić lepiej. Dziękuję Wam z całego serca! Wybaczcie, że nie od razu odwiedzam Wasze blogi: po prostu za wszystkim nie nadążam. Będę starać się po cichu to nadrabiać. Buziaki dla Was!

   I na koniec mam pytanie. Szczególnie dotyczy ono tych, kto ma blogi-sklepiki. Jak to jest z tą sprzedażą? Czy to nie jest wbrew prawu? Czy nie czepia się skarbówka, na przykład? Czy potrzebne jest jakieś pozwolenie? Nie chodzi mi o oficjalne sklepy na otwartą działalność, tylko takie malutkie, blogowe, gdzie to sprzedajecie czas od czasu swoje wyroby. Chciałam popróbować, ale trochę się obawiam. Nie jestem tchórzem, tylko obcokrajowcem :D Przy każdym drobiazgu idzie sygnał do Urzędu Wojewódzkiego i przy podaniu kolejnych dokumentów na pobyt zaczynają kręcić nosem: "A, złamała Pani prawo... Musimy pomyśleć, czy pozwolić Pani na zamieszkanie..." I t.d. Ze mną osobiście to jeszcze się nie zdarzyło, ale znam przypadki. Dlatego się interesuję. Będę wdzięczna za każdą podpowiedź i radę.
 
   To co, raczej starczy na dziś. Jakieś takie baaardzo mięciutkie łóżko mi się wydaje :D I tak woła do siebie, woła... Muszę iść. Po tak namiętnym zawołaniu... Hi-hi... :)

  No to dobranoc! Miłego weekendu życzę!
  Pa!

   EDYT. Teraz na komentarze odpowiadam w komentarzach. Może wypłynie informacja, która będzie ciekawa dla innych.

35 komentarzy:

  1. Te kilka zdań o tym jak się czujesz przy sadzeniu nasionek....wmurowało mnie :) piękne! masz dar słowa! Pozdrawiam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę... dużych i pojemnych parapetów. Też bym siała:) Kiedyś poustawiałam wszystkie pojemniki na podłodze w moim i tak małym pokoju, to nie był dobry pomysł. A teraz przy kocie nie da się już zupełnie.. Pozostanie kupienie gotowych sadzonek.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie za kotka pracuje teraz moje dziecio :) Też musiałam ogrom kwiatków, co stały na podłodze, wynieść do piwnicy, bo wszystko z donic wygrzebywał, a nawet przewracał. Dobrze, że chociaż piwnicę mam dość jasną i ciepłą. Teraz to już tam dżungla :)

      Usuń
  3. hm... wiesz mam trochę inne zdanie na temat ' wodza ' Białorusi ... nie wiem jakie miał plany, jakie zamiary ale ... nie jest demokratyczne to, że on ma kasę ( i to jeszcze ile ) a naród - zwykli śmiertelnicy - nie ... niestety na tym demokracja nie polega;
    tak jak i Ty ja też mam i rodzinę i znajomych na Białorusi, z Białorusi ... fajne były te wolne dni przejść z okazji świąt ( bezwizowe ) ale co zrobić ...jak inaczej walczyć z zakłamaniem ....? restrykcje muszą być tylko znowu tak jak napisałaś ucierpi nie ten kto powinien... to jest w tym wszystkim najgorsze Luduś;
    sera sama jeszcze nie robiłam ... muszę na chwilkę do Ciebie po nauki wskoczyć ... hihi
    a sutaż perfekcyjny !
    na dzień dzisiejszy niczego jeszcze nie wysiewałam bo za wczesnie ; na pewno będzie jeszcze ochłodzenie i wcale nie zdziwię się jak spadnie śnieg... zresztą ostatnimi czasy prosto w ogrodzie sieję... bo za mało mam parapetów ... no i koty w domciu...
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, Twoje zdanie wynika raczej z opinii mediów, ich nawoływań i haseł. Ja za rządów Łukaszenki mieszkałam na Białorusi jeszcze 12 lat. I w Urzędzie powiatowym pracowałam i potem miałam swoją działalność, znam to wszystko ot wewnątrz. A cała moja rodzina i znajomi i teraz tam mieszkają. Nie byliśmy zamożni ani znani, najzwyklejsi obywateli. Moje zdanie bazuje się na własnym doświadczeniu. Ale mniej o to, i tak nic nie zmienimy. Lepiej w te materii nie wgłębiać się, nie chcę, by coś nas podzieliło. Tym bardziej to, na co nie mamy wpływu.
      A wskoczyć już dawno obiecasz, i co? :):):) No czekam, czekam! :D

      Usuń
  4. Takie placuszki moja babcia robiła:) Jej korzenie sięgały ukrainy. Nazywała je bliny:) Sutaszki perfekcyjne!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to też nazywa się blinY (akcent na Y) albo placki ( tak bardziej w gwarze miejscowej). To tu już nazywają ich racuchami, racuszkami, a sąsiadki emerytki paluszkami. Nie wiem, dlaczego akurat paluszki, jeśli są okrągłe :)

      Usuń
  5. Jak zwykle pięknie opowiadasz , nawet o sadzeniu roślinek... :))
    Ja zajmuje sie ogródkiem od 2 lat , i jest to metoda prób i błędów ... ale nigdy nie sadziłam tak wcześnie żadnych roslinek , pomidory w zeszłym roku w kwietniu , bez folii i fioletu ( wyrosły ) . Resztę jak cukienie dynie marchew i inne warzywa wysiewam w maju bezpośrednio do gruntu , i działa :))))

    Co do sprzedaży na blogu to nie wiem jak jest , ale wydaje mi się ,że niestety ale skarbówka może się przyczepić, wiem ,ze któs z blogowych koleżanek mial jakąś niemiłą histroię z tym związaną,chyba Kasandra z bloga Moj dom moja ostoja ...

    Nie wiem czy przy tym sutaszu robisz cos nie tak , ale te turkusowe kolczyki mnie zachwyciły , uwielbiam turkusy , wogóle kolor turkusowy , i uwielbial duze kolczyki :)) Te są przepiękne!!!! zakochałam się i już :)

    Pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostałe rośliny wysiewam zwykle też wprost do gruntu, jak już się ociepli. Przez rozsadę tylko pomidory, paprykę i ogórki do folii na wczesny zbiór. Aha, jeszcze arbuzy i melony. W ogóle, to co wyhodujesz przez rozsadę, da owoce dużo wcześniej. A w przypadku arbuzów i melonów raczej nie można inaczej. Mamy zbyt krótki sezon wegetacji, by one zdążyli dojrzeć.
      Dziękuję za pochwałę kolczykom. Na prawdę bardzo mi miło!

      Usuń
  6. Jak zwykle fajnie u Ciebie. Ja też wygrzewam twarożek, ale powstaje on z pozostałego mleka z całego tygodnia. Wtedy z powstałego twarogu gotuję serek topiony z ziołami. I odgoń ten zły humor, bo wtedy trudniej żyć. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na serek topiony trzeba dość dużo twarożku zebrać. Mój zwykle do tego nie dotrwa :)

      Usuń
  7. A myslalas sprzedawac przez Allegro czy ebay?
    Sliczne kolczyki, ja to nawet w 1/100 tak bym nie potrafila...

    A moje roslinki tez pod folia na oknie, tylko ze fioletem nie podlewam a zwykla woda :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fioletem podlewam tylko pierwszy raz, potem też zwykłą, nawet nieprzegotowaną ( jak radzą fachowe czasopisma).
      Mam konta i na Ebay i na Allegro. Ale są tam takie ilości pięknych sutaszków, że strach tam nawet ruszyć. Chociaż... I dziwadeł też nie brakuje :)

      Usuń
  8. Same pyszności i śliczności u Ciebie ;o) Też uwielbiam turkus - super kolczyki! Co do sprzedaży to ja czasami, szczególnie w okolicach świąt wystawiam kilka swoich drobiazgów na Allegro - jeszcze nikt się nie przyczepił (odpukać ;o) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje 3 odmiany pomidorów już wzeszły,papryka chyba chce,a dziś wysiewam resztę.
    Mim wszystko czuć wiosnę!
    Hura!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A reszta to co? Chyba na ogórki czy arbuzy raczej jeszcze za wcześnie. Kapustę może? Też mam zamiar wysiać, chociaż zwykle wysiewam w folii, jak tylko trochę ziemia się nagrzeje.

      Usuń
    2. A pory i selery ?
      :)

      Usuń
    3. Aaaa, kurka! No faktycznie. Zapomniałam całkowicie. Jakoś tak wyszło, że ja zwykle z nimi się nie bawię. Ich rozsada na rynku potem za grosze idzie, za 5zł można pół ogrodu zasadzić.

      Usuń
  10. Czy fioletem nazywasz popularny nadmanganian potasu?
    Moje pomidorki na parapecie w domu musza odstać 90 dni, sprawdzone, wypróbowane, tym bardziej że to gruntowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to on i jest.
      W grunt wysadzam tylko niskopienne, jak my ich nazywamy "śliwki". Dobre do konserwacji, twarde, nie pęka skórka przy sterylizacji. Bardzo dużo owoców narasta. Nie potrzebują pasynkowania i czasem nawet podwiązywania. Chyba że za dużo plonów :) Natomiast do folii wysadzam Malinówkę, Wołowe serce, żółte duże słodkie (nie znam nazwy odmiany) i czerwone duże (te idą na przeciery przeważnie). Rosną wysokie, podwiązuję ich do górnych belek folii. Pasynkować trze bez przerwy, inaczej zarastają jak dżungla i prawie przestają owocować (bo cała siła życiowa idzie w zieleń).

      Usuń
  11. Nie chcę zagłębiać się w politykę, ale historia sama nam przykłady pokazuje. Hitler też chciał dobrze , dobrze dla narodu chciał Stalin, a u nas Bierut. Niestety początki zawsze sa pełne dobrych intencji, zaś z czasem wodza otacza rzesza dworaków itd. sami wiemy z historii. Luda nikt nie wierzy, ze kiedykolwiek mogło jakieś państwo zależec od siebie. Nie da się. Jesteśmy uwiązani i uwikłani w szereg zaleznosci gospodarczych i nie tylko. Ech temat morze zakonczę wiec, ale musialam to napisać.
    Czytam o sadzonkach i zastanawiam się czy by juz kwiatkow nie wysiac tez w piwnicy. Uściski dla Iliuszki , napisa jaki On teraz jest duzy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwiatki jak najbardziej. Szczególnie te z długim okresem wegetacji, jak begonia wiecznie kwitnąca, pelargonia, żeniszek. Można nawet aksamitki i astry, chociaż te, a najbardziej astry, mogą jeszcze ze dwa tygodnie poczekać.

      Usuń
  12. Ja na temat sprzedaży wiem tyle,że np.na allegro kwota Twojego zysku nie może przekroczyć 1000 zł(tysiąc)..tzn.może ale musisz podać w "picie"jako Twój dochód...robiłam kurs stylizacji paznokci i kasy fiskalnej i tak dla upewnienia zapytałam się na tym kursie czy muszę kupić kasę fiskalną(cena od 400 zł)i pan prowadzący kurs odp.mi,że nie jest mi potrzebna kasa i tym samym rozliczanie się..jeśli np.w miesiącu zarobię tylko 100 zł..wszystko co powyżej 1 tys.musi być zgłaszane w Urzędzie Skarbowym..mało tego musisz w Gminie postarać się o pozwolenie na prowadzenie działalności...opłacać sobie składkę ubezp.(ok.1000 co miesiąc)..np.Twoja firma to "rękodzieło"i te wyroby chcesz sprzedawać,to jest to już biznes(działalność handlowa)...mam nadzieje że napisałam to zrozumiale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej. Coś takiego i myślałam, tylko konkretnej kwoty nie wiedziałam. Ta działalność to kij o dwóch końcach: z jednej strony niby robisz wszystko legalnie i nikt Cie się nie czepia. Z drugiej, jesteś cały czas na oku u fiskusa, a ten żadnego błędu nie przepuści. Do tegoż to musi już być działalność ciągła, a nie czas od czasu coś tam... A dla mnie głównym zajęciem jest jednak pomoc dla męża w zakładzie, choć i nieoficjalnie. I bywa tak, że robótkami od tygodnia się nie zajmuję. A przecież nawet tą składkę i tak zapłacić będę musiała. Czyli mniej więcej już się orientuję.

      Usuń
  13. kolczyki cudne, ja sutaszem się nie zajmuję, ale mam wielką ochotę na posiadanie takiego cacka. Błędów nie widzę tylko cudne kolczyki.:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak nic zakręcona!
    Ciekawa owoców zasianego ziarna będę na posterunku :)
    Sutaszeee pięknościowe.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurcze... nigdy tyle na raz nie napisałam
    nawet wypracowania były krótsze :)
    to też dar :)
    Kolczyki urocze,cudne,śliczne - BRAWO

    OdpowiedzUsuń
  16. Pominę wątek o politycznym brzmieniu , nie żebym nieczuła w tym temacie była lub nic do powiedzenia nie miała.Mam własne zdanie , nie mniej jednak wychodzę z założenia iż punkt widzenia zależny jest od punktu siedzenia , a ponieważ mój usadzony jest dużo dalej od Twojego ,głosu temacie nie zabiorę. Natomiast muszę Ci/Tobie powiedzieć , zauroczyłaś mnie słowem jakim opisujesz nadejście wiosny. Rodzące się życie :) bo czym że innym jest wysiew jak nie powoływaniem nowego życia. Musi Ci/Tobie na prawdę pięknie w duszy grać skoro tak ładnymi słowy opisujesz "wielkie sianie", jak sama napisałaś.
    Twój sutasz jest równie ładny jak to co w Twoim wnętrzu mieszka , to że gdzieś coś wystaje jest na prawdę mało ważne .
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Same śliczności u Ciebie :) Pyszne jedzonko i piękne prace :) Racuchy robiłam niejednokrotnie, ale nigdy z serwatką :) Kolczyki są śliczne, bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  18. :)) z przyjemnością przeczytałam Twój post :) kolczyki cudne, mówię to bez powodu i szczerze :)) placuszki z chęcią zrobię, bo jak patrzę na fotki, to robię się normalnie głodna!

    OdpowiedzUsuń
  19. Każdy Twój post to nowa historia. Bardzo dobrze mi się Ciebie czyta. W kwestii polityki się nie wypowiem, za to o kolczykach mogłabym bez końca. Każde Twoje sutaszowe " przestępstwo" jest co raz piękniesze. A racuchami narobiłaś mi smaka, niestety u mnie by nie przeszły , bo luby jest antynabiałowy;/
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wszystkiego Dobrego z okazji Dnia Kobiet:D

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne kolczyki! I nie ma co tu marudzić, że krzywe- w tym ich urok, bo przecież to ręczna, a nie maszynowa robota.
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Z nieba spadła mi ta część postu o sianiu, ja po raz pierwszy wysiałam pomidory, brokuły i kalafior, kiełkują jak szalone i nie długo trzeba będzie je pikować w nowe doniczki a potem do gruntu. Mam nadzieję, że uda mi się zebrać w tym roku jakieś plony. To niesłychana radość patrzeć jak rosną :)
    A turkusowy sutasz śliczny!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde słowo! Cieszę się, że jesteście ze mną.