Witajcie Kochani!
Rzadko do Was apeluję, ale dziś muszę!
W stosunku do dwóch mężczyzn, drwali, którzy zaatakowali, i podobno mocno poturbowali operatora Polsatu, zastosowano środek zapobiegawczy - dwa miesiące aresztu.
Ja tam nigdy nie jestem za użyciem siły. Ale...
Aktywista ekologistów w Giżycku uderzył wysokiego rangą pracownika administracji LP, tak, że ten stracił przytomność. Spisali dane napadającego i odpuścili.
Dziennikarz zaatakował drwala, który próbował usunąć go z terenu wycinki, zaznaczonego jako niebezpieczny. Spisali dziennikarza dane i odpuścili.
To dlaczego zostali aresztowani drwale? Zawsze uważaliśmy, że prawo powinno być niestronnicze, równo traktować wszystkich. A co my widzimy tu?
Od nas ciągle wymagają, żeby my nie poddawali się na prowokację, żeby byli grzeczni i uczciwi. Ekologiści i dziennikarze otwarcie nas wyśmiewają, plują w oczy i kopią w tyłki. Dają nam z plaskacza, a my, zamiast dać odpowiedź, mamy podstawiać drugi policzek. Ile my możemy to znosić??? Jesteśmy pod ciągłym pressingiem, pod ostrzałem. Media i celebryci nie żałują obelg w naszą stronę, natomiast my mamy milczeć, bo każde nasze słowo w obronie własnej traktowane jest jak kłamstwo, oszustwo i zamach na cały świat.
Co robią z tym, kto wdziera się na teren jakiegokolwiek zakładu? W lepszym wypadku wyprowadzą, a jeśli będzie się sprzeciwiał, to nawet w kajdanki zakują i nałożą karę. Ekologiści wdzierają się na teren ścinki, oznakowany jako niebezpieczny, z zakazem wstępu, i nikt im nic nie robi. Przed tym, jak zacząć pozyskanie, my podpisujemy notatkę służbową o przejęciu powierzchni, według której zobowiązujemy się dotrzymywać zasad BHP pracowników, leśników, a także OSÓB TRZECICH! Jak my możemy zapewnić to bezpieczeństwo, jeśli te osoby trzecie pluć chcieli na wszystkie zasady?
Jeśli ktoś zaczyna majstrować przy samochodzie na parkingu lub na ulicy, jego od razu w kajdanki i do klatki. Ekologiści, skaczące na harvestery i przykuwające się do nich są czemuś nietykalni. Idiota pod przykryciem krzaków przykuwa się do koła maszyny, nie zdając sobie sprawy z tego, że kierowca NIE JEST W STANIE ze swojego miejsca go zobaczyć. I jeśli uruchomi maszynę, to z tego "obrońcy" tylko miazga zostanie. To fakt autentyczny. Cudem tego wariata zauważył kierowca forvardera z tyłu i zaczął jak oszalały trąbić. Cud, że nie stało się tragedii. A kto był by winien? Chyba jasne...
Ja tam nigdy nie jestem za użyciem siły. Ale...
Aktywista ekologistów w Giżycku uderzył wysokiego rangą pracownika administracji LP, tak, że ten stracił przytomność. Spisali dane napadającego i odpuścili.
Dziennikarz zaatakował drwala, który próbował usunąć go z terenu wycinki, zaznaczonego jako niebezpieczny. Spisali dziennikarza dane i odpuścili.
To dlaczego zostali aresztowani drwale? Zawsze uważaliśmy, że prawo powinno być niestronnicze, równo traktować wszystkich. A co my widzimy tu?
Od nas ciągle wymagają, żeby my nie poddawali się na prowokację, żeby byli grzeczni i uczciwi. Ekologiści i dziennikarze otwarcie nas wyśmiewają, plują w oczy i kopią w tyłki. Dają nam z plaskacza, a my, zamiast dać odpowiedź, mamy podstawiać drugi policzek. Ile my możemy to znosić??? Jesteśmy pod ciągłym pressingiem, pod ostrzałem. Media i celebryci nie żałują obelg w naszą stronę, natomiast my mamy milczeć, bo każde nasze słowo w obronie własnej traktowane jest jak kłamstwo, oszustwo i zamach na cały świat.
Co robią z tym, kto wdziera się na teren jakiegokolwiek zakładu? W lepszym wypadku wyprowadzą, a jeśli będzie się sprzeciwiał, to nawet w kajdanki zakują i nałożą karę. Ekologiści wdzierają się na teren ścinki, oznakowany jako niebezpieczny, z zakazem wstępu, i nikt im nic nie robi. Przed tym, jak zacząć pozyskanie, my podpisujemy notatkę służbową o przejęciu powierzchni, według której zobowiązujemy się dotrzymywać zasad BHP pracowników, leśników, a także OSÓB TRZECICH! Jak my możemy zapewnić to bezpieczeństwo, jeśli te osoby trzecie pluć chcieli na wszystkie zasady?
Jeśli ktoś zaczyna majstrować przy samochodzie na parkingu lub na ulicy, jego od razu w kajdanki i do klatki. Ekologiści, skaczące na harvestery i przykuwające się do nich są czemuś nietykalni. Idiota pod przykryciem krzaków przykuwa się do koła maszyny, nie zdając sobie sprawy z tego, że kierowca NIE JEST W STANIE ze swojego miejsca go zobaczyć. I jeśli uruchomi maszynę, to z tego "obrońcy" tylko miazga zostanie. To fakt autentyczny. Cudem tego wariata zauważył kierowca forvardera z tyłu i zaczął jak oszalały trąbić. Cud, że nie stało się tragedii. A kto był by winien? Chyba jasne...
Jesteśmy zmęczeni i zdesperowani. Ludzi nie mogą spokojnie pracować, nie mogą się skupić (co jest niezbędne przy pracy w szczególnie niebezpiecznych warunkach, jaką jest pozyskanie), bo w każdej chwili nad głową może zawisnąć dron, albo zza krzaka wyskoczyć kolejny wariat z kamerą. Za krzak, sorry, nie można odejść, bo i tam ktoś cie może nagrać. Strach za każde spadające drzewo, bo może nakryć kolejnego przyczajonego "bohatera".
A co do dronów... Obok jednostka wojskowa. Na przelot drona na takiej odległości trzeba mieć specjalne pozwolenie. I na sam dron, i na jego przelot. Pozwoleń nie ma, a jednak tym "droniarzom" znów że nikt nic nie robi.
Wracając do pobicia dziennikarza... Pierwsze, co przeczytałam, że zabrali kartę pamięci i zwrócili nieuszkodzoną kamerę. Po pół godzinie okazało się, że zabrali już kartę i baterię, kamerę oddali. Jeszcze po pół godzinie, że zabrali kartę i baterię, a rozbitą kamerę wyrzucili w krzaki. Ciekawe, prawda?
Dalej... Zdjęcie samochodu na leśnej drodze... takiej jakości, że zamiast samochodu tam spokojnie mogła by być taczka, i tak nie odróżnisz. Jak to? Tyle było świadków wypadku, z kamerami i telefonami, i ani jednego wyraźnego zdjęcia lub nagrania?
Dalej... Pobity, pod ochroną policji, ponoć z uszkodzonym kręgosłupem (!) siedzi na ziemi i... przegląda coś w telefonie! Pomyślcie, Z USZKODZONYM KRĘGOSŁUPEM, jak podają media.
Jak dla mnie, to to wszystko po prostu nie trzyma się kupy. Ale co tam ja... Wypowiadają się już prawnicy, że środek zapobiegawczy, zastosowany do dwóch mężczyzn, w żadnej mierze nie jest adekwatny z ciężarem popełnionego czynu.
Dziś to ci dwaj, jutro to mogę być ja. Jeśli kolejny raz ktoś z tych... wyzwie mnie od ku...w, jak już było nie raz, a ja nie wytrzymam i przyłożę mu z liścia, mnie też aresztują? Albo mojego syna, który to usłyszy i będzie bronił honoru matki?
A co do dronów... Obok jednostka wojskowa. Na przelot drona na takiej odległości trzeba mieć specjalne pozwolenie. I na sam dron, i na jego przelot. Pozwoleń nie ma, a jednak tym "droniarzom" znów że nikt nic nie robi.
Wracając do pobicia dziennikarza... Pierwsze, co przeczytałam, że zabrali kartę pamięci i zwrócili nieuszkodzoną kamerę. Po pół godzinie okazało się, że zabrali już kartę i baterię, kamerę oddali. Jeszcze po pół godzinie, że zabrali kartę i baterię, a rozbitą kamerę wyrzucili w krzaki. Ciekawe, prawda?
Dalej... Zdjęcie samochodu na leśnej drodze... takiej jakości, że zamiast samochodu tam spokojnie mogła by być taczka, i tak nie odróżnisz. Jak to? Tyle było świadków wypadku, z kamerami i telefonami, i ani jednego wyraźnego zdjęcia lub nagrania?
Dalej... Pobity, pod ochroną policji, ponoć z uszkodzonym kręgosłupem (!) siedzi na ziemi i... przegląda coś w telefonie! Pomyślcie, Z USZKODZONYM KRĘGOSŁUPEM, jak podają media.
Jak dla mnie, to to wszystko po prostu nie trzyma się kupy. Ale co tam ja... Wypowiadają się już prawnicy, że środek zapobiegawczy, zastosowany do dwóch mężczyzn, w żadnej mierze nie jest adekwatny z ciężarem popełnionego czynu.
Dziś to ci dwaj, jutro to mogę być ja. Jeśli kolejny raz ktoś z tych... wyzwie mnie od ku...w, jak już było nie raz, a ja nie wytrzymam i przyłożę mu z liścia, mnie też aresztują? Albo mojego syna, który to usłyszy i będzie bronił honoru matki?
Nie jesteśmy za użyciem siły. Ale już po prostu puszczają nerwy. My tylko ludzi, nie jesteśmy bezuczuciowi, nie mamy zimnej krwi ani stalowych nerwów. Wiec dobrze rozumiem, dlaczego ci dwaj nie wytrzymali. We wtorek o 13:00 zbieramy się przy budynku sądu w Hajnówce, by protestować przeciwko tak drastycznemu traktowaniu ich przez policję i prokuratora. Zawinili chłopaki - będą odpowiadać! Ale niech TAK SAMO odpowiadają i ci, kto w podobny sposób zawinił z drugiej strony.
Prawo powinno być jedno dla wszystkich!
Prawo powinno być jedno dla wszystkich!
Kto myśli tak samo, prosimy do nas dołączyć.
Przykro mi ale nie mogę bronić. Puszcza to nasze wspólne dobro a nie folwark leśników i dojna krowa dla poniektórych.
OdpowiedzUsuńWstyd,po prostu wstyd!Jak można bronić tej przestępczej sitwy zorganizowanej wokół tego monstrum od środowiska - człowiekiem go nie nazwę,a bydlakiem też nie ,bo to obraza dla bydląt...
OdpowiedzUsuńWitaj,dziekuje.za.odwiedziny,dlaczego.nie.piszesz,czy.wszystko.w.porzadku,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHub. Zazwyczaj nie odpowiadam dla osób bez twarzy i żadnych informacji na profilu. Tu odpowiem. Nie wstyd! I to dlatego, że zyjemy z Puszczą od lat, od dziesięcioleci! I było wszystko w porządku: i las zielony, i zwierza i ptactwa pełno. Póki nie wplątał się ktoś z zewnątrz, bez żadnej wiedzy, bez zielonego pojęcia o sednie sprawy i o prawach, którym kieruje się Tak gigantyczny, olbrzymi ekosystem. Ktoś, kto nie mając za duszą nic oprócz własnego chorego ego kosmicznej kasy zza granicy (gdzie swoje już wszystko zagubili), zadecydował, że Puszcze trzeba "ratować" w taki oto sposób. Nie wstyd mi TAKICH "ekologów" nazywać przestępcami! I bronić tych, kto jednak ma jakiekolwiek pojęcie o życiu Puszczy!
OdpowiedzUsuń