Obserwatorzy

niedziela, 25 września 2016

Permakultura...

   ...będzie królować w moim ogrodzie. Przynajmniej, takie są plany.


   Witajcie Kochani!

   Ciekawa nazwa, prawda? Co to jest, ta perma...? Ja dla siebie wyjaśniłam to bardzo prosto: zakładanie w skrzyniach wielu kompostowników i uprawianie roślin wprost na nich. To taka jak by kwintesencja tej metody.
   O podwyższonych grządkach u nas (na wschodzie, w byłym Związku) mówiono było już od dawna. Jeszcze moja mama, lat ze 20 temu, siała niektóre rośliny w starych wiadrach bez dna i na ogromnym kompostowniku przy ścianie przybudówki gospodarczej. Co prawda, zadaniem było ratowanie roślin od turkucia, ale wzrost urodzaju i zdrowotności roślin był przy tym odczuwalny. Trochę później o podwyższonych grządkach w skrzyniach z desek stało głośno, szczególnie w rejonach z trudnym klimatem, jak Syberia, Ałtaj, Mandżuria. Na brzegach Amura działkowcy zbierali zadziwiające plony, mimo że sezon wegetacyjny trwał tam 3, góra 4,5 miesiąca.
   U mnie na posesji ziemia ciężka, glina i kamienie. Uprawianie jej to istna katorga. Nie wytrzymują narzędzia, nie mówiąc o rękach. Do tegoż dookoła pola (ciągłe przeciągi przez podwórko) i nieużytki (ogrom nasion chwastów). Póki byłam młodsza i silniejsza, jakoś dawałam radę uprawie tradycyjnej, chociaż to było co rok to trudniejsze ze względu na te właśnie chwasty, "zlatające" się do ogrodu z całej okolicy. Pola się zaniedbują, zarastają, więc i nasion tych więcej. A i praca odbierała do 10 godzin dziennie, plus małe dziecko, plus praktycznie leżąca mama... W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie daję radę. Nie nadążam z pieleniem. Chwasty są szybsze i... zdrowsze ode mnie :) Zaczęłam szukać sposobów ulżyć sobie. O tym, by ogrodu nie uprawiać wcale, nawet mowy być nie mogło! Przegrzebałam setki czasopism, terrabajty informacji z netu. O tych grządkach myślałam, ale nie byłam pewna. Choroba męża stała punktem powrotnym całego naszego życia. Zasadniczym zadaniem stało się oszczędzać siebie i dbać o swoje zdrowie, fizyczne i psychiczne, żeby móc być słupem oporowym rodziny. Trochę to tak patetycznie brzmi, ale tak jest. Pomyślałam, że nawet jeśli mąż nie będzie już w stanie mi pomóc, to ja te pudła i sama do kupy zbić potrafię :) Post Bubisy stał końcowym elementem tej decyzji. Tak się złożyło, że na drugi dzień córcia wysłała mi dwa artykuły o rosyjskich działkowcach, stosujących tę metodę. To dało możliwość wszystko sprecyzować i przejść do działania.
   I tak, pierwsze pudło już jest. Dziś załadowałam go trochę grubymi odpadami, jak to nadziemne części piwonii i "złotych kul". szarpałam się, jak szalona, by jeszcze oborniku nawalić, ale czas zadecydował za mnie :) - zrobiło się ciemno. To nic, pojutrze dorobię. Początek jest, to będzie i cd ;) Ciekawe, ile zdążę zrobić w tym roku? Na razie materiału mam jeszcze na trzy. Wszystko będzie zależeć od tego, jak będzie się czuł mąż.

 Wyżej wspomniane artykuły. Przeczytajcie, nie pożałujecie!

Ogród Igora Ladowa.
   Pod tym artykułem radzę poczytać również komentarze. Dużo jest porad od osoby, która stosuje tę metodę tu, w Polsce.

   I drugi artykuł. Może mniej precyzyjny, ale też pomocny:

Ogród Zamiatkina.
   Co do permakultury, to na dziś będzie wszystko. Popróbuję w zakładkach założyć dzienniczek, w którym będę zapisywać swoje postępy.

   tynka Rosjanie mają dużo programów telewizyjnych ( i filmików na YouTube) o różnego rodzaju tajemnicach, czy to historycznych, czy nawet politycznych, w których von Daniken udziela wypowiedzi. Ciekawa to osoba :) A co do samopszy... Raczej jęczmień ona przypomina, niż pszenice. I z wyglądu, i po właściwościach. Ale dyskutować nie będę, o niej jeszcze nie słyszałam.
   Hebe X-Files to mój ulubiony serial!

   Witam trzech nowych obserwatorów. Dziękuję Wam za zaufanie! :)

   Paaa!

7 komentarzy:

  1. Dziękuję...w wolnym czasie na pewno zerknę.
    Co do skrzyni, bardziej mi one zawsze przypominały "ogrody w stylu angielskim" (sama poprosiłam męża o sklecenie mi takich skrzyń, mam 2, spełniają swoje fukncje) :) a permakultura, którą poznałam bardziej z dostosowaniem się do otoczenia :)
    Mój mąż zajawiony na permakulturę bardzo. Pomału właśnie zaczynam doceniać te wszystkie permakulturowe triki i już nawet przyzwyczaiłam się do nie przejmowania się opiniami "oj, a dlaczego nie masz tego w grządkach, tylko w takim kopcu? Dlaczego pietruszka razem z burakami, a cebula na przemian z sałatą etc.i czemu nie wyplewione"...teraz wiem, że to co wkoło pożądanej rośliny rośnie pomaga jej zatrzymać wilgoć (poza tym wiele roślin powszechnie uznawanych za chwasty są po prostu smaczne i ZDROWE), odpada podlewanie zatem i tak w kółko...bo to natura sama! :)
    Mamy świnki-rasa mangalica...pięknie zorały nam pole :) one szczęśliwe bo kopały na pysznymi korzonkami a my bo pole które było nieużywane pewnie kilka lat "ożyło" po ich zryciu i nawożeniu.
    Polecam szczególnie tą książkę http://ogrodniczaobsesja.blogspot.com/2016/02/sepp-holzer-i-jego-permakultura.html kilka lat temu ciężko było ją dostać w języku polskim, pierwsza nasza więc była po angielsku ;) ale jest wydanie po polsku, którym służę :) w razie czego mogę wysłać-pożyczyć :)
    POZDRAWIAM CIEPŁO i życzę sukcesów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Ogromnie dziękuję! Poszukam książki. Jeśli mi się nie uda, zwrócę się do Ciebie, ok? O świnkach nie słyszałam. Super sprawa się wydaje. Ale u nas teraz kwarantanna na świni, to raz, a po drugie, trzeba by było pole ogrodzić, by do sąsiadów nie poszły, A to już wydatek nie na naszą kieszeń. Ale sam pomysł - nie kopanie-oranie, tylko powierzchniowe spulchnianie - jest dobry.
      Pozdrawiam serdecznie.
      Luda.

      Usuń
    2. :) Nie ma sprawy :)
      Co do świnek, oczywiście robią tylko częściową robotę ;) Ale na przyszły rok mamy zamiar ogrodzić im większe połacie ziemi :)
      Co do "kapturków" na słoiki...faktycznie ;) gdybym jeszcze umiała szydełkować ;) a tak, odzienie jakiekolwiek słoiki dostają z pergaminu, albo serwetek do decou jeśli idą do kogoś w prezencie ;) ...a znajomi-miastowi, którzy wpadają w odwiedziny i spontanicznie wymykam się do piwniczki po kilka słoików dla nich, niestety też dostają "bez kapturków" ;) hahaha ale się uśmiałam przy tym jak nie wiem :) masz rację, gdyby tak przyszło każdy słoiczek ozdabiać brakłoby czasu na samo ich zapełnianie ;)
      POZDRAWIAM ciepło

      Usuń
  2. Spotkałam się już z tym rodzajem uprawiania ogródka i widziałam nawet osobiście u kogoś i zachwycona byłam plonami jakie uzyskuje. ...ja za Chiny Ludowe na moim zwykłym ogrodzie takich plonów nie mam.
    i tez mi ten pomysł chodzi po głowie. ..może na początek spróbować tylko trochę np z pomidorami i ogorkami. ...kompostownik mam więc na podłoże by było. ..
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można sadzić wprost na kompostowniku, tak moja mama kiedyś robiła, a w tym czasie w innym miejscu zakładać kolejny.
      Powodzenia! :)

      Usuń
  3. czytałam artykuły; w UK też są bardzo modne...
    od paru lat mam podwyższone grządki i faktycznie lepiej rośnie ; muszę tylko ziemi normalnej dodać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz szukać ziemi. Dodawaj cały czas jako ściółkę trawę spod kosiarki, jak podgnije wymieszaj z górną warstwą ziemi i ściółkuj kolejną warstwę. Powstaje próchnica. Taki żywy kompostownik :) Co prawda, trochę to trwa, ale efekt murowany.

      Usuń

Dziękuję za każde słowo! Cieszę się, że jesteście ze mną.