Witajcie Kochani!
A że na tę porę przyszły się wszystkie nasze choroby, to ja już trochę przyzwyczaiłam się do leniuchowania. Remonty, meble, szlifowanie, malowanie, znów szlifowanie i znów malowanie. Przy tym użeranie się z urzędami i meblarzami :D Czyli, nudzić się nie miałam jak, mimo że i wesołym spędzaniem czasu nazwać to trudno :) Ale w ogrodzie prawie nie byłam, i żeby nie Nikita, to zapapralibyś my w opadłych liściach i zaschniętych roślinach po same kolana. Chłopak sumiennie sprząta podwórko, i nie wiem, co bym bez niego zrobiłam. Z kolei Alka, która teraz jest w domu z powodu konsultacji przed obroną inżynierki, zwalnia mnie czas od czasu z obowiązków gotowania i zmywania. Co tylko potęguje tę moją chęć leniuchowania. Czyli odrobina relaksu i czasu tylko dla siebie :)
Dzięki temu dorobiłam w końcu kilka swoich robótek, które od dawna cierpliwie czekali w szufladzie na swój gwiezdny czas :) Niektóre rzeczy już pokazywałam na FB, niektóre jeszcze pokażę. Trochę mi głupio powtarzać i tu i tam te same zdjęcia, ale wiem, że nie wszyscy blogowicze znają mnie z FB, i na odwrót.
Od dawna zbierałam skorupki z pistacji, rysowały mi się bowiem w planach świeczniki i topiarki z ich użyciem. Plany nabierały mocy urzędowej tak... z półtora roku :) Jednak chęć zrobienia potęgowała się i wylała mi się w coś takiego:
Niesforny trochę... Albo nawet i nie trochę :( Po oklejaniu skorupkami kuli jakoś tak się okazało, że nie mam dobrego pomysłu na wykończenie. No. Jest, jak jest. Nie bicie nogami, to mój pierwszy topiarek. Jak to ja lubię, w stylu shabby. Może być rustyk albo vintage :) Wysokość 39 cm, średnica kuli 14.
Pędem powstał i drugi. Musiałam zagospodarować wydłubane wcześniej kwiatuszki (sama już nie pamiętam, po jakiego grzyba je zrobiłam )
Ten ma 20 cm wysokości i 7,5 średnicy. Pozostając w tym stylu: podkładki, wystawione Już wcześniej na FB. To ich początek pokazywałam w poprzednim poście. 6 małych, około 7,5 x 7,5 cm i jedna większa 21 x 28 cm. Cieniutki domotkany len.
I komplet w jesiennych kolorkach, 10 x 10 cm. Bawełna.
I ostatnie, dzisiaj skończone. Kolejny maskotek-przytulak, serduszkowy. Mięciutki i lekuśki, jak piórko. 29-30 cm wraz z czapulą.
Zainspirowany Pinterestem. Ale tyle tam jest podobnych, wykonanych w różnych odsłonach, że nie udało mi się znaleźć tego naj-naj-wcześniejszego :)
Gdzieś tam w międzyczasie próbowałam uporządkować swoje robótkowe skarby, ozdabiałam pudełeczka, ładowałam do nich kwiatuszki-paciorki-koraliki, ale widzę, że jednak porządku więcej się nie zrobiło :)
A co do moich spraw... Część - dzięki Bogu! - już załatwiona. Część jest w trakcie, ale już pod górkę. No a cześć jeszcze tylko wdrapuje się na szczyt :D Ale fakt, że ruszyło i można mieć nadzieję na dobry koniec.
Kuchęnnie dziś nie będzie, bo nic nowego nie robiłam, a po co pokazywać to, co już było? :)
Więc na koniec tylko kilka jesiennych zdjęć z ogródka i podwórka.
Katalpa za jedną noc zgubiła prawie wszystkie liście. Za to ostatnie zdjęcie to trochę mi wstyd. Z siedmiu krzaczków tui tylko jeden się ukorzenił. Sprzedający zapewniał, że są świeżo wykopane. Takiego u mnie jeszcze nie było. Miałam nadzieję, że jeszcze odżyją, ale teraz to raczej takiej nadziei już nie ma.
No, i znów mi taśmowiec wyszedł :) Jeśli dotrwaliście do końca, to jestem Wam ooooogromnie wdzięczna!
Pozdrawiam wszystkich, dziękuję za obecność i życzę wszystkiego najlepszego!
Pa!
Same śliczności spod Twej ręki wychodzą- mnie najbardziej urzekła lniana serwetka- piękna i naturalna. A jesiennych widoków tylko pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Jakie cudeńka porobiłaś! Wszystko naprawdę bardzo mi się podoba/ A że ja ostatnio uwielbiam dziergane rzeczy(sama nie umiem) to ten komplecik lniany mnie powalił!!! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo serweta lniana mnie zauroczyła i jeszcze nitka do niej ręcznie przędziona.Super...a ja ''choruję'' na kołowrotek na prąd i szukam zawzięcie....Pomyślnej realizacji wszystkich planów.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKOCHAŁAM SIĘ W PRZYTULACZKU
OdpowiedzUsuńMIAŁO BYĆ " ZAKOCHAŁAM" ALE GDZIEŚ MI ZJADŁO POCZĄTEK :)
UsuńWszystko pięknie, niebo i robótki, cudowne klimaty :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJejku ależ się nakleiłaś - niesamowita praca !
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie naturalne kolory i kompozycje, z chęcią zaglądać będę częściej, pozdrawiam świątecznie Anulek
OdpowiedzUsuń