Witajcie Kochani!
Idzie wiosna! Czujecie to? Ja do tej pory byłam w jakiejś śpiączce, nie chciało mi się o niczym myśleć, nic zaczynać. Niby wiosna jest już od dawna, ale tak na niby :) A co jak jeszcze mrozy uderzą? A co jak śniegu nasypie? I w ogóle, luty jeszcze! Dzisiaj przypadkiem trafiłam na tę stronę i oprzytomniałam:
zdjęcie ze spokrewnionej strony http://www.retrash.com/practical-small-yard-farming/
Kiedyś siałam rozsadę w styczniu. Do czasu wysadzenia zdążała wyciągnąć się na pół metra, cienka, blada, bezsilna. W poprzednim roku wysadziłam w lutym. Niestety, wiosna przyszła tylko w kwietniu, i moja rozsada powtórzyła los swojej poprzedniczki. W tym roku z powodu śpiączki nie wysiałam nic. Rodzinka ze mną się kłóci, że za tym ogrodem ja zapominam o nich, i że w tym roku nie dadzą mi sadzić nic. Ale... ale jak można oprzeć się takiemu widokowi? (patrz wyżej) Więc idę działać. Tylko dopiszę.
Trze w tym roku zmienić folię. A i słupki już niektóre. Za 9 lat trochę po przegniwały. Ale kto to zrobi, jeśli moich chłopaków od ciemna do ciemna nie ma w domu? Aj, jakoś tam sobie poradzimy... W tym roku mamy tylko jedno leśnictwo, więc może mąż będzie miał odrobinę czasu na sprawy domowe. Bo potrzebna męska ręka w gospodarstwie, oj jak potrzebna! Bez niej ani rusz :( Pochodziłam wczoraj po podwórku, obejrzałam to i owo... Krety za zimę takiego bajzeru narobili na trawnikach, że nie wiem, jak je odratować. No wiadomo, taka tam ta i zima była. Ale nie ma tego złego... Prawie nie znalazłam na drzewach i krzewach zmarznięć. Ot, czasem drobne gałązki. I to cieszy.
No i poruszę jeszcze jeden temat rolniczy. Dla fanów zwierząt to może być trochę drastyczne, więc takich proszę nie czytać. Dowiedziałam się, że w sąsiedniej wsi nałożono na faceta mandat w 500zł (!) za to, że u siebie na podwórku zabił świniaka z własnej hodowli. Na własne potrzeby. Absurd? Absolutny. Ale tak jest. Bo przecież w gospodarstwie zabija się niehumanitarnie! Trze wieźć na rzeźnie. Bo tam humanitarnie. Padłam! Czy ktoś z tych mądrali, co podpisali tę ustawę, był kiedyś na rzeźni? Czy widział, jak tam to się robi? Teraz i w gospodarstwie rzadko kto bije sam, zazwyczaj przybiegają do usług profesjonalnego rzeźnika, który załatwia sprawę w kilka sekund. Świniak spokojnie wychodzi na znajome podwórko i... po wszystkim. To jest niehumanitarne. A teraz humanitarne: świniaka pół wsi zagania na przyczepę, której on w życiu nie widział, wrzasku znów że na pół wsi, z trudem udaje się go tam wepchnąć. Teraz droga w kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt kilometrów, znów że stres dla zwierzaka straszny, bo on nie ma pojęcia, co się dzieje. Potem oczekiwanie w kolejce, czasem nawet kilkogodzinne. Co to, relaks dla świniaka i jego gospodarza? Dalej. Zganianie zwierza z przyczepy i zaganianie do zalanego... nie będę pisać :(... boksu. No i w końcu HUMAMITARNE zabicie. Załadowanie... I gdzieś tak przed nocą, zmęczony, wykończony procederem gospodarz wraca do domu. Bez, oczywiście, okrągłej kwoty w kieszeni. A to był przecież tylko początek świniobicia, początek robót po porządkowaniu mięsa. No i jak Wam obrazek? Realny, nie wymyśliłam.
Dlaczego nasz wspaniały rząd robi z nas durni? O jaki humanizm chodzi? Pewnie o humanizm w stosunku do dziury budżetowej. W taki sposób, a raczej, na różne sposoby starają się ją załatać. Przykrywając się humanizmem. Jak dla mnie, to jest żałosne.
Dlatego teraz wolimy kupić już gotowe mięso, połówkę, lub dwie, i spokojnie zrobić swoje wędlinki i mrożonki. A STOP! Przecież wędlinki też zabronione! Nie wolno wędzić dymem drzewnym, tylko sztucznym i to... Ludzie! Co się dzieje?!! Czy chcą całkowicie zadusić tożsamość narodu, jego wielowiekowe tradycje? Oscypki jeszcze nie zabronione? Przecież chyba tez są wędzone? A bigos? Przecież długo stoi i na pewno się psuje! Nie, starczy, bo zaraz sama siebie w amok wpędzę...
Mniej o to. Wędlinki swoje mamy.
I niech odwróci się, ten, komu one się nie podobają :) To NASZE wędlinki, i to MY będziemy nimi się truć! :D No... właściwie... ja to nie będę... W końcu zdecydowałam się na kurs u dietetyka. Wędlinki do mojej diety, niestety, nie należą :) Jak i babeczki czekoladowe
przepis mam tu .
To ten sam salceson jabłkowy, tylko rozlany w różne foremki. Uwaga! Piec około 10-20 minut w zależności od wielkości :)
Ale - dzięki Bogu! - dieta jest tak zbilansowana, nigdy nie czuję się głodna, ani mam chęci ani na słodycze, ani na inne frykasy. Dlatego bardzo mi się podoba! No i najważniejsze! - skuteczna!
Dobra, lecę! Tyle roboty, a ja leniuchuję :D
Dzięki za miłe komentarze! Witam nowych obserwatorów i pozdrawiam starych! :D Staruszki Wy moje! :D
PA!
Brak słów na ten mandat. Chyba, że chodziło o to, że ubój odbył się na podwórku, a nie w szopie np. A może gospodarz nie dał kiełbasy sołtysowi i podkablowali go ?? ech , absurd goni absurd.
OdpowiedzUsuńHumanitarny ubój jest w rzeżni, gdzie pędzą oszalałe ze strachu zwierzę na połamanych niejednokrotnie nogach .... :(
Twoje wędliny wyglądają pięknie, widać, że są naturalnie wędzone. Ja chyba czuję ten zapach przez monitor ha , ha chociaż tak bardzo mięsna nie jestem. Może dlatego, że to co w sklepach się znajduje, odrzuca mnie na metr od lady.
Aż ślinka leci jak patrzę na swojskie wędlinki pozdrawiam Ziuta.
OdpowiedzUsuńpierwsza fotka? super pomysł na recykling butelek :)
OdpowiedzUsuńnatomiast reszta to jak dla mnie same nowości i to jak wyjęte z innej rzeczywistości? no jak? mandat? i nie można sobie wędzic?
wszystko zapewne dla "uprzyjemnienie" nam życia ;)
pozdrawiam
Dara, ktoś Cię w błąd wprowadza, ubój na własne potrzeby jest jak najbardziej dozwolony, przeczytaj np. tutaj http://www.modr.mazowsze.pl/porady-dla-rolnikow/produkcja-zwierzeca/792-uboj-na-uytek-wasny.html
OdpowiedzUsuńTo samo z wędzeniem- jest jak najbardziej dozwolone, jedynie w przeznaczonych na sprzedaż wędlinach nie mogą być przekraczane normy susbstancji rakotwórczych. Więc bez paniki :)
Ale pyszności na zdjęciach pokazujesz !
Fajne wykorzystanie butelek .
OdpowiedzUsuńSmakowite ciasteczka
Zapraszam do siebie na chwile i na dłużej do grona obserwatorów.
http://lesia-rekodzielo.blogspot.com
Miłego tygodnia życzę :)
Pozdrawiam
Aga
Ale trafiłaś z tematem, dopiero kilka dni temu rozmawiałam ze znajomymi na temat uboju , który jest bardziej humanitarny i nie mogłam zrozumieć dla czego ten w rzeźni niby taki świetny... Ja osobiście zgadzam się w 100% z Tobą .
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądają te Twoje wędlinki. Nas też wkrótce czeka świniobicie, ale ja też ciągle na diecie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńale tu sie dzieje....moge sobie spokojnie popodgladac blogi, poczytac, sama na razie odstawiłam swoje....zycie niesie nam rózne niespodzianki....zazdroszczę wsi.......i Podlasia!!!! Co jest w Podlasiu ,że mnie tam tak ciągnie:):):)???????
OdpowiedzUsuńKtoś chyba świeżynki nie dostał i doniósł! hehe! Dziwne te polskie przepisy.
OdpowiedzUsuńJa na diecie nie jestem (a powinnam!), także chwytam jedną szynkę ( oraz ciastko!) w zęby i lecę dalej! ;)
Pyszności - i tak trzymać!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:-)