Witajcie Kochani!
Wczoraj zrobiłam w końcu zdjęcia moim małym skoczkom. Ależ miło popatrzeć, jak skaczą po chlewiku! I same przez siebie i przez siebie nawzajem :) Uosobienie radości życia :)
Są bardzo ciekawskie: wszędzie muszą zaglądnąć, wszystko wywąchać i popróbować na ząb. Bardzo przypominają tym Tajfuna :D
To moja ulubienica Czarnonoska. Pod czas wykarmiania najbardziej do mnie się przywiązała. I teraz każdy raz, jak wchodzę do chlewka, gotowa jest do kieszeni wskoczyć :) A już na plecy - jak przykucnę - to konieczne. Jedyna z całej czwórki ma ciemny nosek i różki.
Ten koziołek to samotnik. Ten, co został sam bez siostrzyczki. Za każdym razem, jak zanoszę jeść i trójka rodzeństwa rzuca się do misy, on z niedowierzaniem patrzy na mnie: "Eee, gospodyni! A mleko to gdzie?" No wiadomo, sam wypijał po dwa litry mleka dziennie, to po co mu było uczyć się jeść coś innego. Nie, no umie, umie! Ale nie chce. Z kolei, wyjścia nie ma, musi jeść. Jak tylko ja znikam z jego oczu, rzuca się też do miski, rozpycha kolegów i namina. Ale tylko znów mnie ujrzy, jak odchodzi i honorowo podnosi głowę :)
Czasem zdarzają się na prawdę ciekawe rzeczy. Trzeci lub czwarty dzień po odsadzeniu koźląt... Wydoiłam kozy, dałam im siana, kozy stoją se żują spokojnie. W sąsiednim chlewku (one są w jednym dużym pomieszczeniu, oddzielone tylko dwumetrową betonową ścianką) drą się koźlaki. U mnie od tych wrzasków już głowa jak balon. Nie wytrzymuję, gadam do kóz: "Uspokójcie w końcu te swoje dzieciaki!!!" Starsza podnosi głowę, cichutko tak: "Mek!" i żuje dalej. Nastaje cisza. Kompletna! Popatrzyłam na kozę, ona na mnie: "I co się gapisz? Prosiłaś uspokoić? Ja uspokoiłam" No, teraz to mi śmiesznie. Wtedy to ciarki po plecach przeszły :)
Mam i stadko małych królików.
Jest ich trochę, ale pozostałe jeszcze chowają się w gniazdach.
A ta królica pewnie wyobraziła siebie osą :) Wybudowała gniazdo na całą wysokość klatki. Mimo że króliczkom czas już najwyższy wychodzić.
Pewnie, jest ich mało i pokarmu starcza. Bo poprzednie stadko (dziewięcioro) wyszło z gniazda jak jeszcze oczy nie wszystkie otworzyły. Trudno o tyle mleka, więc królica odkryła gniazdo, by się uczyły jeść pokarmy stałe. Nigdy nie liczę nowonarodzonych królików w zamkniętych gniazdach. Dla mnie to nie ma sensu. I tak będę wiedziała, jaka królica wychowuję więcej, jak już wyjdą. A tak można narobić więcej problemów, niż z tego jest pożytku. Czasem królice rozrzucają gniazda i królczęta, bo nie lubią cudzego zapachu. Maluchy wtedy giną. I chociaż zwykle króliki dobrze znają zapach tych, kto ich karmi, ale i tak lepiej nie ryzykować.
Mamy jeszcze czwórkę kociąt. Ale zdjęcia one jeszcze się nie dorobiły :) Same ciekawe, że w nocy maluchów ogrzewa cała trójka starszych kotek: mama i dwie starsze siostry :) Fajnie to wygląda: kółko z trzech kotów a po środku pomponiki:)
Ot, takie to nowości... Co jeszcze? Dorobiłam jeszcze trzy ubranka:
Ta ostatnia sukienka była zrobiona na zamówienie. Na razie od zamawiającego nie ma odpowiedzi, ale trze zaczekać.
***
Nikita bierze dwa ciasteczka. Eliaszek podbiega, zabiera jedno i do buzi. "Eee! Co to ma być? Dlaczego zabierasz?" Na co Tajfun bije siebie rączką w piersi i wydaje: "Moje!"
***
Pa!
Zwierzaczki masz śliczne :D! Lalki w Twoich ubrankach wyglądają pięknie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStadko Ci sie pieknie rozrasta i miło czytać pogodniejszy post. Twoja Cami jest przepiekna i bardzo Ci jej zazdroszczę. O umiejętnościach szydełkowo drutowych nawet nie wspominam.
OdpowiedzUsuńMiła opowieść. Mistrzyni szydełka z Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńOd razu mi lepiej jak Ty w dobrym nastroju. Oby tak zawsze było. Bardzo podobają mi się Twoje ubranka dla lalek. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńśliczne koziołki a i króliczkom niczego nie brakuje !!!
OdpowiedzUsuńjeszcze trochę a zostaniesz projektantką mody ...
u mnie nadal śniegu dużo mimo, że dzisiaj słoneczko świeci... oby do wiosny
buziaczki Luda
zwierzaczki prześliczne...
OdpowiedzUsuńPiękne koziołki i króliczki słodkie :-)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem... dobrze popatrzeć ale roboty masz sporo przy nich, a jeszcze takie cudeńka na drutach i szydełkiem wyrabiasz - podziwiam szczerze.
Wspaniałe zdjęcia i jeszcze lepszy opis zwierzaków. Szczególny opis to jak koza maluchy uspokoiła. Niesamowite, ale z pewnością relacje są między zwierzętami.Zakochałam sie w czarnej sukience z białym kołnierzykiem. Czy mogę zamówić ? I oświeć mnie jeszcze gdzieś na meila czy też na DP ile taka sukienka kosztuje :)
OdpowiedzUsuńUbranka na lalki są boooskie i reeeewelacyjne!!! Jesteś kolejną osobą u której mogę te dzieła sztuki podziwiać. Piękne!!! Zapraszam Cię do foto-zabawy, szczegóły na moim blogu!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwoje ubranka to istne dzieła sztuki.Zwierzaki to masz normalnie przesłodkie.Teskno mi czasem za takimi słodziakami.
OdpowiedzUsuńLudka cudownie, że u Was już lepiej. I słoneczko piękne (u mnie dopiero koło 2 po południu się pokazało i to z za chmurek). Te choroby teraz to jakaś plaga u mnie też chłopaki dopiero dobrzeją tylko ja coś zaczynam się rozkładać. Pięknie te swoje kobietki ubierasz :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBeautiful animal photos
OdpowiedzUsuńA króliki ...zjadacie?
OdpowiedzUsuńU Ciebie to dopiero widać wiosnę w pełnym rozkwicie :-)tyle maluszków i wszystkie takie słodkie! Chociaż nie jestem szczególną amatorką lalek to uważam, że ubranka są świetne!!! Ślicznie podobierane kolory i fasony.
OdpowiedzUsuńZwierzaczki śliczne - oby dobrze rosły :) Ubranka przecudne - nie dziwię się, że są chętni na zakup. Te dopracowane detale - podziwiam.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka dla chłopaków (i reszty rodzinki również)
Na podlasiu kroluje juz wiosna a u Was czas swiat Wielkiej nocy;) zycze spokoju, usmiechu i slonka na caly rok no i oczywiscie zdrowia dla wszystkich domownikow:) smacznego jajeczka i mokrego dyngusa:)
OdpowiedzUsuń