Witajcie Kochani!
U Was też zima? Kurcze! Wszędzie biało, ponad 10 cm śniegu, wiatr - typowa zima :( Nie jestem gotowa!!! Boję się jej! Znów śliskie drogi, zaspy w lesie, wyrywanie czas od czasu samochodu z tych zasp... Za stara chyba już jestem na taki surwiwal :( Chce mi się spokoju, ciepłego domku i miękkiego fotela. Ale, jak w piosence: spokój nam tylko się śni... Dla mnie już i tak sprawiają kłopoty nawet codzienne obrządki: dojenie, karmienie, sprzątanie. A tu masz - jeszcze i zima...
No dobra, pomarudziłam. Po prostu muszę się wyspać i odpocząć. Ha! No, i tu mam właśnie największy problem. Pomimo obrządków, zimy i zmęczenia narażona jestem na nieprzerywane działanie Tajfunu o takiej mocy, że "Katherine" odpoczywa. To dziecio muszą zbadać naukowce, bo pewnie ma wbudowany wieczny silnik :D A do tegoż tyle psotnych pomysłów, że dwójka moich starszych dzieci w porównaniu z nim wydają mi się aniołeczkami o dwunastu skrzydełkach każdy. Czy to tylko ja tak mam, czy to współczesne biopole matki Ziemi na wszystkich dzieciaków tak działa? O Jezu!
Na pierwszym zdjęciu to tak malinki jadł :)
Nadal trwają zmagania z plonami ogrodowymi :) Robię przyprawę domową (jak wielu z Was - aromat aż na podwórku czuć), buraczki do słoików, jabłka na sok i na susz. Jabłek to bardzo dużo. Tylko, niestety, przechować się nie da: Drzewo bardzo stare, wysokie, owoce nie dostać. A jak padają to się biją i już nie leżą. No to muszę robić co się da. Sok z nich wyśmienity! Butelkuję nawet bez dodawania cukru: słodyczy akurat-akurat, taki żywy, naturalny soczek wychodzi. Sokowirówkę mam błe, więcej z nią szamotaniny niż roboty, a do tegoż miąższu zostaje więcej niż soku. Ale za to sokownik - bezcenny! Soczek czyściuteńki, przezroczysty i aromatyczny. No to gra muzyka! :) Nie, nie zupełnie gra. Bo już butelek mi zabrakło:)
W zeszłą niedziele puknęło mojemu starszemu 17. Jeju! Kiedy on wyrósł? Oglądaliśmy stare zdjęcia, co Nikita, co Eliaszek - jak dwie kropelki! A przecież 16 lat różnicy i inny ojciec.
Urodziny odbyliśmy prawie rodzinnie :) Córcia z chłopakiem przyjechała, i dziewczyna do syna. Niestety, nie mam możliwości robić duże drogie prezenty dla dzieci. Prezentem dla Nikity był pokój. Tak, w końcu mój starszy syn ma własny pokój! Całą ważność tego może zrozumieć tylko ten, kto kilka lat mieszkał w jednym pokoju z babcią :) Ja mieszkałam ponad 12 lat, więc bardzo rozumiem. A to przecież chłopak. Ulokowaliśmy go w piwnicy :) Miała tam być kuchnia. Roboty się zatrzymały, kiedy przywieźliśmy do nas babcie. Zrozumieliśmy, że nie da się "transportować" ją kilka razy dziennie na obiady i kolacji przez 8 krętych stopni. Potem sąsiadka podpowiedziała, by zrobiłam tam swoją pracownie. To tam właśnie malowałam swoje meble. Potem córcia podała myśl, by dowieść pokój do porządku i oddać go dla Nikity. Uchwyciłam się za tę myśl rękami i zębami. Tak to wyglądało przed początkiem robót:
Pomogli córka z chłopakiem. Staraliśmy się, by na urodziny on mógł już wejść do własnego pokoju. Udało się. Teraz jest wolny i szczęśliwy :) Nie przeszkadza nawet bieganie po schodach do łazienki i kuchni :D Nie mam, co prawda, zdjęć pokoju, bo jedyne, co zdążyłam sfotografować na urodziny, to tort, który upichciłam dla synusia. Potem padły akumulatory w aparacie i zdechła ładowarka :( Teraz już w porządku, postaram się jutro narobić zdjęć. Przecież nie pokazałam jeszcze nawet, jakie cuda przysłała mi Ewelinka. No to teraz torcik:
Pierwszy raz miałam do czynienia z masą cukrową. Jest fantastyczna! To znaczy, torty ja kiedyś, jak jeszcze starsze dzieci były małe, robiłam bardzo często, tylko zdobiłam kremami. O czymś takim jak masa cukrowa dowiedziałam się nie tak dawno.Naczytałam się w internecie i naoglądałam się na YouTube filmików o zdobieniu w cukiernictwie i zachorowałam. Teraz wyszukuję na Allegro różnych przybambasów do zdobienia i marzę o wielopiętrowym bogato zdobionym torcie na Gwiazdkę :) Muszę tylko co nieco posprzedawać, by kaskę uzbierać :) Chora jestem, co? :) No właśnie, jestem. Wszyscy jesteśmy. Już ponad dwa tygodnie grypujemy po kolei i trzęsiemy się, by nie zachorował Mały. Ja to w ogóle na antybiotyku jadę :( Kaszel dusi. A żeby to, jak normalni ludzie, wyleżać się, odespać się, to i choróbsko wstrętne szybciej by odeszło. Gdzie tam! Ale chyba jest już z górki.
Pochwalę się kolejnym wyróżnieniem, tym razem od Boniffacy:
Bonisiu, więlkie-wielkie Ci dzięki za uznanie! Kochana jesteś!
Dobra, muszę kończyć. Jutro raniutko znów w drogę. Trze chociaż troszkę odpocząć. Dziękuję Wam za odwiedzanie i komentarze. To jak drzewo do paleniska: syci ogień, który pali się w moim sercu. Życzę Wam wszystkim Lekkiego, łatwego i przyjemnego tygodnia.
Pa!
PS. :D Zajrzyjcie do komentarzy pod poprzednim postem. Przedostatni, od Anonimowego z 19 października o 19:16. Uśmiałam się do łez! Aż czkawka na mnie napadła :):):)
Mały tajfunek heheheh ojjj ciężko za nimi nadarzyć nadprzyrodzone zdolności wyrywania z nas dodatkowych kilogramów heheheh :) Torcik super i witam w szaleństwie zdobienia tortów bardzo wciągająca pasja ale jaka droga hahhahah :") Trzymaj się ciepło :) CZASEM TRZEBA POMARUDZIĆ :)
OdpowiedzUsuńMój Tajfun ma tak samo, że chory jest wiem jak temperature mu zmierzę. Dobrze że do przedszkola chodzi to mam chwilę spokoju od ciagłego:mamoooo. Takie uroki tych naszych milusińskich. U nas też śnieg i też musze co nieco sprzedać na święta.Dużo serdeczności dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńOj na droge uważaj Kochana! W sobotę w Hajnówce mało nie siedzieliśmy pod mostem (koło Soboru), tak ślisko!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się ze jestes:)
Pozdrawiam:))
Prezent w postaci pokoju dla syna to rewelacyjny pomysł ! Tort śliczny, ja też robiłam w piątek, ale do Twojego się nie umywa :-)
OdpowiedzUsuńtort piękny...
OdpowiedzUsuńEch, trochę Ci zazdroszczę tego tajfunka. Cudowny jest. Chętnie zamieniłabym kłopoty z prawie dorosłymi dziećmi na zmęczenie przez malucha. Szkoda, że tak się nie da. A u mnie śniegu nie ma, tylko mróz. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie jakoś przetrwać tę zimę :-( w końcu każdy kolejny dzień przybliża nas do wiosny ;-) Gratuluję Ci wspaniałych dzieci! Cudny tort przygotowałaś. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia :-)
OdpowiedzUsuńPolityka światowa nie jest w najlepszym stanie, jeśli przywódcy państw dalej będą prowadzić tak zaciekłą politykę zagraniczną, skończą się nam zapasy węgla kamiennego i truskawek na rynku! Nie można do tego dopuścić, trzeba przeciwdziałać! Proszę o podpisanie się pod petycją na temat zakazania handlu poszewek bawełnianych, bo strasznie pylą na wiosnę. Może mieć to negatywny wpływ na środowisko naturalne pływaka żółtobrzeżka, który w swoim krótkim żywocie nie jest w stanie wyżywić dzieci. To straszne, że w tak wysoko rozwiniętym kraju jak Rzeczpospolita Polska osoba pracująca musi SPAĆ! Wyobrażacie sobie to, Państwo? Drodzy blogerzy zebrani na tej stronie? Spać! To niemoralne! Dlatego też wnoszę o rozpatrzenie mojej sprawy, wzięcie jej w 100% poważnie i zastanowienie się nad swoim żywotem, nad tym czy nadal warto tworzyć związki zawodowe i pielęgnować ich powolny rozwój!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, papież.
Luduś ... wszystkiego dobrego dla Nikity ...spóźnione ale od serca !
OdpowiedzUsuńha... toć to nie piwnica ino podpiwniczenie ... hihi i ja się cieszę, że chłopak będzie mieć swoje cztery ściany i nikt mu nie będzie za przeproszeniem gitary zawracać ... hihi
buziak