Kochani! Dzięki wam dzisiaj o 16-tej licznik na moim blogu pokazał liczbę 300! Synek (ten starszy, oczywiście) przybiegł specjalnie, by mi to pokazać. Wiem, że to wcale nie świadczy o popularności bloga. Ale i tak jestem podekscytowana. Szkoda tylko, że liczba komentarzy jest daleko w tyle. :( Ale to już szczegóły :))
Kilka razy dziennie zaglądam na blog, by tylko zobaczyć tę liczby. Wczoraj mało nie wpadłam w czarną rozpacz, bo pół dnia licznik stał w miejscu =) Więc proszę internet o aktywniejszy ruch :) Mocne buziaki dla wszystkich!
...
Dziewczyny pytali mnie o haft cerkiewny. Mogłabym opowiadać o nim godzinami. Ale krótko...
Powstał on kilka tysięcy lat temu. Bo nawet w piramidach faraonów znajdowali zdobienia, wykonane w tej technice. Najbardziej rozpowszechniony został wczasach tuż przed przyjściem Chrystusa. Szaty faryzeuszów, ubraństwa chramów ozdabiały się tym haftem. W Średniowieczu wyszedł ze ścian chramów. Zaczęli im ozdabiać ubrania królów, carów i najbogatszych ludzi, których na to było stać. Bowiem jest on bardzo pracochłonny i drogi. W te czasy haftowali nićmi, wyprodukowanymi z prawdziwego złota i srebra, perłami, szlachetnymi kamieniami. Najbardziej rozwinięty był w Grecji i Rosji. We Francji wykorzystywany był bardziej na ubraniach królewskich, jako że szaty duchowieństwa miały być skromne i ascetyczne. Pod koniec XVIII wieku jego popularność spada: rozwój tkactwa maszynowego pozwala produkować bogate pozłacane tkaniny dużo taniej i szybciej. W XX w. został prawie zapomniany. Teraz na przełomie XX i XXI wieków w Rosji pojawiają się entuzjaści tej techniki, którzy skrupulatnie, nitka po nitką, na bazie muzealnych eksponatów, starają się odtworzyć tę technikę.
Jest na prawdę trudna. Nie da się jej wykonywać, jak na przykład szydełkowania, z doskoku, po 10-15 minut. Jak siadać, to choć by godziny na dwie. Na mocną ramę mocuje się (zwykle za pomocą setki-dwóch ) dwie warstwy tkanin: z góry ozdobna, po której będzie się haftowało (aksamit, tafta, atlas i t.d.), z dołu mocny naturalny materiał o drobnym, sztywnym splocie, jak len czy bawełna. Przed naciąganiem materiały trzeba obsadzić, czyli wyprać i wypracować, by po ukończeniu roboty nie zdeformował się haft. Naciągać trzeba bardzo mocno, żeby aż bębnił przy uderzeniu, i idealnie równo. Z góry nakłada się półprzezroczysty papier (kalka) z rysunkiem. Bardzo dokładnie się przypina (przyszywa). Haft wykonuje się metalizowanymi nićmi, sznurkami, ozdabia się kamieniami, perłami, koralikami i t.d. To jest pierwsza, najprostsza część. Druga - to haftowanie jedwabiem twarzy Świętych. Za to ja nawet się nie biorę.
Sam proces wam nie pokażę, nie mam sfotografowanego, a w dwóch słowach się nie da. Powiem tylko, że przy nim trzeba być bardzo skrupulatnym. Pominięcie najdrobniejszego szczegółu pod czas roboty może wszystko zniszczyć. Bardzo zmęcza oczy i kręgosłup. Ja skończyłam roczne internetowe kursy przy warsztacie Sankt Petersburskiego monasterza. I liczę, że prawie nic nie znam i nie umiem. Jeździłam za poradami i doskonaleniem do monasterza w Brześciu. Zaprzyjaźniłam się z mniszką-siostrą z monasterza w Mińsku, która rok studiowała w St Petersburgu ocznie i została założycielką szkoły haftu cerkiewnego na Białorusi. Jak już pisałam: bardzo mało znam i umiem. Sama jak na razie uszyłam tylko kilka jajek, chorągiew i pielenę do kapliczki w naszej wsi i komplet liturgiczny do cerkwi. Komplet jeszcze trzeba złożyć i obszyć taśmą.
Kurs prowadziły administratorki tej strony: http://www.ubrus.ru/ Jest po rosyjsku, ale dużo można podpatrzeć, szczególnie w powiększeniu. Tu ich galeria: http://www.ubrus.ru/works
Na żal, nie mogę pokazać teraz zdjęć swoich prac. Przy wysadzeniu systemu komputera zdjęcia zostały poprzerzucane w inne foldery. A że było ich tysiące, to jeszcze nie uporządkowałam i nie wiem, gdzie one są. Ale większość można zobaczyć tu: http://darakw.moifoto.ru/29572 A tu fotorelacja z wystawy prac mistrzyń z Moskiewskiego monasterza, która odbyła się w Supraślu, stosunkowo niedaleko od nas: http://darakw.moifoto.ru/78949
Materiały do tego haftu dostać dość ciężko. Wiem, że można ich znaleźć w niemieckich sklepach internetowych, ale ja w niemieckim - ani bum-bum. Kiedyś co nieco było U Wojtka, ale dawno już nie widzę. Ja część swoich materiałów wypisałam z Moskwy (ale to cholernie drogo wychodzi), a część dostałam w prezencie od mniszek z Brześcia. A jeszcze dostałam od nich obietnicę, że zawsze mogę przyjechać i kupić u nich wszystko, co zechcę, po cenie, po której one wypisują z Niemiec.
I to na dzisiaj było by wszystko. Strasznie chce mi się spać, a niedługo obudzi się cynek, więc trze łowić każdą chwilkę.
To na dobranoc pokażę, jakie kwiatki u mnie rozkwitły.
Ulubiony hibiskus, kwitnie prawie całe lato. I choć życie jednego kwitka trwa dzień-dwa, ale one cały czas się zmieniają.
I orchidea, którą uratowałam od wyrzucenia w Kauflandzie. Już dwa lata odwdzięcza się całorocznym kwitnieniem. Każdy kwiatuszek trzyma się po dwa do czterech miesięcy.
No to już.
Życzę miłego początku roboczego tygodnia.
Pa!
-----
PS. Poprawiłam poprzedni post. Odpowiedzi na zagadkę czekam do 20.10. do 12.00
Te uratowane kwiatki są bardzo wdzieczne, potwierdzam, też takie mam. W tym roku kupiłam zaschnięte pelargonie odzyły u mnie i całe lato wdzięcznie kwitły.
OdpowiedzUsuńKwiatki śliczne, a haft wspaniały, będę u Ciebie podziwiać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHaft rewelacyjny. A licznik niech bije jak najszybciej :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
Bardzo dziękuję za informację o hafcie cerkiewnym. Jest technicznie podobny do zachodnioeuropejskiego haftu złotego. Twarze świętych to typowy haft jedwabny.
OdpowiedzUsuńZapytaj mniszki z Brześcia jak te bajorki i sprężynki się po niemiecku nazywają, ja w niemieckim jestem niezła.
A Twój blog niech się ma jak najlepiej. Życzę Ci wiele radości z jego prowadzenia.
A ja tak po prostu się witam =]
OdpowiedzUsuńTęsknię mocno :*
Wspaniałe informacje o hafcie cerkiewnym - bardzo mnie ta tematyka interesuje i naprawdę czytam posty z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuń