Witajcie Kochani!
No fakt. Ogrodu w tym roku nawet nie zakładałam, tylko trochę w folii. Ze znanych już Wam przyczyn. Więc i na urodzaj liczyć nie ma co ;) Pomidorów i ogórków mam równo tyle, ile na co dzień trzeba. Tak że "na słono" konserw w tym roku nie będzie. No, chyba że jeszcze trochę grzybków narośnie.
Za to owoców Bozio dał pod dostatkiem! :) Kompensata taka :) Śliwek było co nie miara! Różnych!
Przetworów nie mogło zabraknąć, a jak że!
Jeszcze i teraz mam na drzewach śliwki późne, trzy odmiany. Co prawda, gniją na potęgę, ale do zjadania na bieżąco starcza :)
Czas już na późne maliny, jeżyny moje ukochane i późniejsze odmiany jabłek. Wczesną jabłonkę mam tylko jedną, dawno już jabłka zjedzone ;)
Jeżyny... Własnie o nich chciała bym napisać więcej. Odmiana jest po prostu - cud! Nie znam nazwy, oczywiście. Bezkolcowa, bardzo plenna. Owoce ogromne, do 4 cm długości i do 3 cm średnicy. Całkiem dojrzałe są bardzo słodkie. Robią się wtedy miękkie, to chyba jedyny minus. Jak już dobrze wybarwione, ale jeszcze twarde, to kwaśne. Dobre wtedy na przetwory. Natomiast do konsumpcji bezpośredniej lepiej zaczekać, póki staną miękkie. Ale nie można zwlekać, bo szybko opadną.
Ktoś zna taką odmianę: jabłoniojeżyna? A ja mam ;)
Z wiosny jeżyna "wystrzela" długie pędy, które mogą mieszać się z gałęziami blisko rosnących drzew i krzaków. Ale nie ma co się obawiać, ona nie jest inwazyjna. nie zagłusza, ani nie "dusi" inne rośliny, a efekt czasem bywa sympatyczny :)
Jak już napisałam, nie jest to roślina inwazyjna. Mało puszcza odrostów bocznych, nie przyrastają do ziemi płożące się gałązki. Oczywiście, jeśli przysypać ziemią i dbać o wilgotność podłoża, to na pewno puści korzenie, ale żeby tak, samoczynnie... Nie zauważyłam. Ale u mnie ona rośnie na podporach, więc gałęzie nie leżą na ziemi, chyba że przypadkowo. W ogóle, radzę podpory lub szpalery. Bo inaczej gałęzi, obciążone owocami, położą się na ziemi i urodzaj będzie brudny.
Jagody dojrzewają nierównomiernie, dlatego zbierać je trzeba co dwa-trzy dni. Wtedy nie opadną. Szkoda by takiego skarbu! :)
Nie tylko my je lubimy ;)
No i została jeszcze jarzębina, ta zwykła, i ta czarna, czyli aronia. Ale nie wiem, czy będę z niej coś robić. Albo nie lubimy jej smaku, albo ja po prostu nie umiem jej odpowiednio przygotować.
Jak zwykle, dużo będzie winogron. To wiadomo...soczki dla Tajfunka :) I pewnie, nastawię dużo wina. Lekarze radzą dla męża pić czerwone wytrawne wino. A co może być lepsze, niż swoje, bez żadnych dodatków "ulepszających"?
No, i to by tyle na dziś. Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i życzę dużo radości z każdego dnia!
Pa!
Cudownie obrodziło! A ja byłam dumna z mojej śliweczki!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jak podrośnie da tyle owoców co Twoja.
Pozdrawiam serdecznie:)
Moje kilka lat stały bez owoców. W końcu jesienią powiedziałam dla męża, że jeśli w tym roku nie poznam smaku owoców, to pójdą wszystkie pod topór. Chyba się przestraszyły :D
UsuńCześć chwalipięto :)) Jakie cudne owoce! A śliwek zazdroszczę, smakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńAleż piękne owoce ! A sok z aronii spróbuj zrobić, ja gotuję opłukane owoce z wodą, cukrem, cytryną i liśćmi wiśni, potem odcedzam i pasteryzuję w słoikach czy butelkach- jest przepyszny i ponoć bardzo zdrowy.
OdpowiedzUsuńAleż Ci śliwki pięknie obrodziły....u mnie w tym roku nawet na jeden placek nie zabierałam ich.....w zeszłym był wysyp...a w tym taka posucha śliwkowa, że szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńSame cudności! :)
OdpowiedzUsuńOwoce w tym roku faktycznie obrodziły.
Polecam wypróbować dżem z aronii, jabłek i malin. Po równo wszystkiego, cukru do smaku...zblendować, nie smaży się długo. Moje dzieciaki bardzo lubią a i w cieście drożdżowym z kruszonką fajnie się odnajduje! :) albo nalewka aroniowa? Na zimowe wieczory w sam raz :) Tu akurat smak aronii jedyny w swoim rodzaju! :)